Przeprowadzka

12:37 Karola z Dom od 1937 2 Comments

Udaje mi się kontynuować chwalebną statystykę jednego posta na miesiąc, ale już za chwilę zacznę wyczekiwany poświąteczny tygodniowy urlop i na pewno poza rozciągniętym czasowo świętowaniem, pichceniem, spotykaniem Rodziny i Przyjaciół, znajdę czas na opisywanie teraźniejszości. Zwłaszcza, że grudzień jest miesiącem Świąt, rocznicy blogaska, rocznicy zakupu domu, ostatnich zdjęć domu przed remontem oraz urządzani się w nowym miejscu. Tymczasowym miejscu, i o tym właśnie dziś...

Opanowując moją skłonność do dygresji powiem, że zaczęliśmy remont domu i na ten czas trzeba gdzieś zamieszkać (suprise!). Mamy szczęście nadal posiadać rodzinnie mieszkanie  w Kato. Mieszkanie, które docelowo będzie wynajmowane, a które stało puste przez blisko rok. Uznaliśmy, że skoro trzeba je będzie i tak pomalować dla jakiś obcych ludzi, równie dobrze może możemy to zrobić jakieś trzy do sześciu miesięcy wcześniej. I wtedy moja Mama wyznała "Wiesz, ja nienawidzę tej boazerii w przedpokoju". W to mi graj!
Ponieważ ja nienawidziłam nie tylko samej boazerii, jak również  krótkiej, metrowej ścianki, będącej sztucznym nadymaniem powierzchni kuchni, typowym dla "normy" lat siedemdziesiątych. Rysunek poglądowy poniżej.


Nie mieliśmy tym razem, za co bardzo przepraszam, tendencji DIY, więc wszystkie prace (malowanie ścian, ościeżnic i kaloryferów,a potem usunięcie ściany, położenie kafelków, płyt karton-gips, podwieszanych sufitów, nowe punkty świetlne i elektryczne, malowanie resztek boazerii i szafy itp) zleciliśmy fachowej firmie, koszty podam w podsumowaniu remontowego postu.

Moim zadaniem było złożenie w stylistyczną całość białych, neutralnych ścian, istniejących mebli w wielu odcieniach drewna (drewnianych i w okleinie, głównie to drugie), malowanej boazerii i odrobiny zieleni, którą już posiadamy... kolejna notką będą zdjęcia, które mnie zainspirowały, ale jeśli ktoś chce zgadywać dokąd mnie to zaprowadziło, zapraszam do wypowiedzi w komentarzach *wink*

Ach, no i oczywiście Wesołych (ostatnich 12 godzin) Świąt ! :D

2 komentarze:

O problemach PRZED budową domu.

11:53 Karola z Dom od 1937 2 Comments

Och, to że nie piszę nie wynika bynajmniej z lenistwa. To, że nie budujemy - tym bardziej.
Od zakupu domu zdarzyło nam się kilka sytuacji, których nie przewidzieliśmy, a gdyby... Może dla kogoś będą przestrogą.

[w formie przerywników występują urocze zdjęcia domu z naszego pierwszego dnia razem]

1) Jednak lenistwo Przepracowanie
Na początku grudnia odebraliśmy klucze, Wigilia nastąpiła niezmiennie dwudziestego czwartego i byliśmy na nią (my i dom) gotowi. Oraz makabrycznie zmęczeni, szczęśliwi, wykończeni, bardzo zmęczeni, pół martwi, omdlewający z wyczerpania i SZCZĘŚLIWI. Uznaliśmy, że zapracowaliśmy na chwilę przerwy. Błąd.

sypialnia przed remontem domod1937

2) Kiedy w drugiej połowie stycznia złożyliśmy papiery, okazało się, że Urząd Miasta nie zna obowiązujących terminów wydania warunków zabudowy. A skoro nie zna, to się nie stosuje.
Jeśli staniecie przed tym zadaniem posiłkujcie się stroną Ministerstwa Gospodarki. Dla nas największe znaczenie miał "Krok 7", bo panie nie miały pojęcia o domniemaniu zgody i cierpliwie czekały na odpowiedź od wodociągów bodajże. W dniu dwudziestym ósmym od złożenia przez nas wniosku, kiedy byliśmy grzecznie zapytać "Jak Wam idzie?", przeczytały wreszcie ustawę, która je obowiązuje i przedłużyły listownie termin o miesiąc. A mogliśmy przyjść 2 dni później i zrobić rozróbę (my ? never! :D )
Zamiast przewidzianych 30 dni zdobycie warunków zabudowy zajęło ponad 60.

łazienka przed remontem domod1937

3) Niezbędna stała się mapka do celów projektowych.
Padł na nas blady strach, kiedy wydawało się, że nigdy nie mieliśmy wyznaczanych granic. Bo to kosztowałoby dużo, dużo, duuuużo kasy. Na szczęście pani geodetka przegrzebała archiwum i znalazła co potrzeba. Załatwione ? No skąd. Na jednej z graniczących z nami działek od 10 lat nie uporządkowano spraw spadkowych i brak konkretnych właścicieli. Czyli zamiast powiadomić poleconym wszystkich sąsiadów trza było dać ogłoszenie do Biuletynu Informacji Publicznej i czekać aż powisi tam 3 tygodnie. Zegar tykał.

kuchnia przed remontem domod1937
4) Życie.
Och, na to nie sposób się przygotować, ale warto pamiętać, że niesie niespodzianki i nie zawsze są one miłe.  Krótko przed finalizacja umowy kupna zmarł mój tata i kiedy było mnóstwo załatwiania było jeszcze w miarę ok, ale potem walnęła żałoba... Później naszych domowników dotknął zawał i udar, które nie tylko odebrały siły, ale i przeniosły centrum życiowe do różnorakich szpitali. Na szczęście teraz wszyscy są zdrowi, rehabilitują co trzeba i optymistycznie patrzą w przyszłość :)

W tym wszystkim Dom dawał wytchnienie. Wiecie, głaskał po głowie, wspierał, otulał troskliwie ścianami, oferował ciepło kafloka zimą i cień czereśni w największe upały. Jest przyjacielem, kocha nas, co najmniej jak my jego i czas o niego zadbać. Bierzemy się, serio !

2 komentarze:

Lato minęło, jesień mija...

15:31 Karola z Dom od 1937 4 Comments

To może w skrócie opowiem co u nas w kwestii budowy domu.

Nic.

Aha, no to cześć !

...chociaż nic nie budując zafundowaliśmy sobie piękny nowy widok w stołowym. Gdyż przez prawie pół roku mieliśmy taki:



Tak wyglądał ogród kiedy się nim zajęliśmy wczesną wiosną. Zimą wszystko przykrywał śnieg i wyglądało to znośnie :)


A tak miesiąc później, kiedy robiliśmy już miejsce pod tymczasowy budynek gospodarczy aka Cynkowy. Obok Rdzewiak w całej okazałości.



Po pewnych opóźnieniach udało nam się znaleźć miłą firmę, która za zabranie go z naszego ogródka  nam zapłaciła. Nie majątek, ale zdziwił nas sam fakt, że ktoś płaci. Gdyby Was też to miało zaskoczyć to podpowiem - złomiarska.
No i w efekcie to samo miejsce wyglądało za chwilę tak.


Ej, jak na pierwszą notkę po tak długiej przerwie chyba dużo zdjęć Wam na raz pokazałam. Od strony tekstowej widzę pewne braki :), ale jest szansa, że się jeszcze rozpiszę.
Na razie staram się odwlec ten moment, w którym pokażę Wam co osiągnęliśmy...
To może jeszcze małe przypomnienie - jak było:


Jak jest (ekhm, stan na sierpień)  


Małe, a cieszy. I to jak !

PS. Nie widzę najmniejszej szansy, żeby powrócić tu w najbliższym czasie z postem ogrodowym, tapicerowaną ławką i szczegółami siedziska z palet (na powyższym zdjęciu chowa się w lewym rogu za różą), do przyszłej wiosny żegnamy się zatem kolejnymi (!) fotkami, które pojawiły się, albo mogły, na domowym insta. Ufff...

4 komentarze:

Sypialnia - w trakcie

00:06 Karola z Dom od 1937 1 Comments

O sypialni było ? Coś tam wspominałam.

Jest wypadkową naszych możliwości i smaku. Pokój jest od północy, więc potrzebowaliśmy więcej słońca. No jest :)
Ten kolor w tym pomieszczeniu każdorazowo wywołuje u mnie uśmiech. Zwłaszcza, że wchodzi się tu z drugiego, które jest ciemniejszy, nastrojowe. Śmiejemy się, że mamy ciemny pokój dzienny i słoneczny ten nocny. Bosko się tu budzi !


Reszta natomiast...
Lubię kierunek, w którym ten pokój zmierza, ale jest tu jeszcze tyyyyyle do zrobienia.


Szafy mamy z odzysku i sprawdzają się wyśmienicie. SprawdzałyBY się wyśmienicie, gdyby w mojej był porządek, znacie ten ból. Myślę, że kilka dodatkowych półek powinno załatwić sprawę.
Lustro jest z IKEI i mogę je szczerze polecić. Doskonale wykazuje się w roli łapacza wszystkich ciuchów, które i tak nie trafią do szafy (jak np. męskie bluzy, heh)


To może lista?
  • wnętrze szafy
  • pochować DVD
  • odnowić fotel i wymienić na niego to krzesło
  • jakiś obraz czy kwiatek
  • kapa/narzuta na łóżko
  • no i POŚCIEL (temat rzeka, na pewno pojawi się w postaci osobnego wpisu - jak ścielić łóżko, help! )

Po przeciwnej stronie potrzeba nam nieco balansu.


Po lewej widzą Państwo piecyk, który brał czynny udział w zburzeniu mojej idealnej wizji jak nasza sypialnia powinna wyglądać.
Okazało się bowiem, że ściana pod którą chcieliśmy postawić łóżko wymaga raczej dostępu świeżego powietrza oraz dodatkowego ogrzewania. Nowej izolacji podczas remontu... No i nie chcecie wiedzieć jak wyglądało malowanie (bleee).
I tak zmarł pomysł łóżka pod oknem

  • piecyk pomalujemy albo i nie 
  • gniazdko nr 2
  • schować kable
  • jakiś upgrade komody, może nowe uchwyty ?
  • półka nad grzejnikiem
  • lampki nocne
  • powiesić plakaty i zdjęcia
  • dywaniki - polubić albo wymienić
  • czy zamiast kosza chcemy skrzynię ? Jakieś siedzisko by się przydało...

I oczywiście

  • okno - żaluzje + roleta rzymska

Skromne 16 punktów, które dzieli mnie od etapu SKOŃCZONE. To co, robimy zakłady czy zdążę przed remontem ? Czas start.

1 komentarze:

So, 2015

18:49 Karola z Dom od 1937 0 Comments


Po miesięcznej przerwie nie mogę jednak tak po prostu pisać co u nas, bez podsumowania 2014 roku. Bo nie miałabym gdzie powiesić zdjęcia mojej choinki :)



Z poprzedniej listy TO DO salonowej, zostało nam:
- podnóżek (jaki, już wiemy)
- półka za kanapą
- odnowić i zapakować komodę
- galeria ścienna
- plakatowa ściana po lewej
oraz kilka nowych.

Oprócz tego w 2014 udało nam się jeszcze
  • oporządzić sypialnię, ale walka trwa
  • minimalnym kosztem upgradować kuchnię
  • rozpakować 5348 samochody wypełnione kartonami, pudełkami, workami i innymi
  • spędzić bardzo udaną Wigilię i przyjąć gości w oba dni Świąt :)
  • napocząć łazienkę, spiżarnię i ganek.
  • znaleźć miejsce dla większości rzeczy, które się w owych kartonach znajdowały
  • adoptować kota 

0 komentarze:

Obsługiwane przez usługę Blogger.