Odnowiona sypialnia
Mam wrażenie, że przez ostatnie tygodnie odmieniam "sypialnia" po sto razy w każdym zdaniu i choćby z tego powodu wszyscy będą uszczęśliwieni kończącym to dzisiaj wpisem. Nie tak bardzo jak my wykończonym pokojem, ale jednak ;)Jeśli ktoś jest dziś na domowym blogu po raz pierwszy, wyjaśniam, że szykujemy to mieszkanie na wynajem, stąd założenia neutralnych dekoracji i stosunkowo niskich kosztów. Z drugiej strony: musi podobać się nam, w czasie kiedy tu mieszkamy i mieć to coś, co ułatwi najemcom zakochanie się w tych ścianach.
Na początek mały BEFOREK czyli zdjęcia pokoju PRZED zmianami. Nie, nie te wstydliwe obrazki, które oglądaliście ostatnio. Dziś cofniemy się do listopada zeszłego roku, kiedy zaczęliśmy remont mieszkania. Oto poziom od którego startowaliśmy - zielone ściany, stary tapczan, duże biurko.

I na dobre dwa miesiące się zatrzymaliśmy, nie robiąc w tym pokoju nic. Jestem więc bardzo wdzięczna Karolinie z Houseloves za zmobilizowanie moich leniwych czterech liter do czynu i stworzenia naszej, ekhm, oazy spokoju :)
Co było do zrobienia i na jakim etapie jesteśmy ?
-
Na piątkę z plusem, o !
-
Zamierzeniem było powiesić obie na ładnym okorowanym kiju, ale na pozostałych ścianach w tym pokoju już tak wiele się dzieje, że musiałam zostawić sobie miejsce na oddech. Lampka chwilowo trafiła na gwózdek i okazało się to TYM minimalistycznym rozwiązaniem, którego potrzebowaliśmy.
- pościel
Wygrało rozwiązanie "na potrzeby wyzwania będziemy udawać, że ta pościel jest :)". Narzuta przykrywa nasze super kolorowe powłoczki, dzięki czemu nie czuję, że z nowym miejscem zamieszkania zmieniła mi się całkowicie osobowość - mam kolor i się tym cieszę!
-
A nawet dwie. Baza to posiadana już Ikeowska "Indira", na niej moje DIY czyli NAJPROSTSZY koc inspirowany "Pia Wallen Cross Blanket". Myślę, że powstanie najkrótsza na świecie notka-instrukcja jak taki koc zrobić.
-
Jedyne co bym teraz zmieniła. Kupiłam poszewki od Koko Art i nie narzekam - są świetnej jakości, w atrakcyjnej cenie, a i obsługa była bez zarzutu. Natomiast wybierałam je sugerując się wielkością posiadanych "wsadów" i te rozmiary oraz ilość wzorów są dla mnie nazbyt bałaganiarskie. Gdybym robiła to jeszcze raz kupiłabym tylko dwie duże białe w chmurki, było by spokojniej.
-
Dzieło Pana Domu (somebody loves me! :D)
Zgadzamy się, że ze względu na długość półka jednak wymaga wspornika, nie zgadzamy jaki powinien on być. Tak czy siak nastąpi upgrade.
Najważniejsze, że spełnia ona swoje dwie role: mieści nasze wieczorne kino domowe aka laptop oraz służy jako stolik kiedy trzeba w łóżku... na przykład zjeść śniadanie. Albo napisać noteczkę na bloga.
(wielkie dzięki dla Bety za pozowanie mi w łóżku!)
-
We wtorek pokażę Wam dokładną rozpiskę skąd pobrać grafiki (bo większość to darmowe źródła)
-
Państwo sami ocenią.
Oprócz tego:
- przykręciliśmy półkę w przedłużeniu parapetu (stojąca na niej mini-szklarnia zasłania sterczącą rurkę od kaloryfera);
- wymieniliśmy w mojej szafce nocnej szufladę (łapacz przydasiów) na stary koszyk sklepowy, w którym trzymam książki ulubione/czytane/do przeczytania;
- skleiłam papierową torbę według wskazówek Kasi At Home. Służy głównie do... zasłaniania kabli, bo ze zrozumiałych powodów (patrz -> konsolka) nie możemy ich zasłonić na stałe.
Koszty
Dla nas właściwie minimalne, bo korzystaliśmy z tego co już mamy.
Wydaliśmy pieniądze na:
- koc DIY - 29.90 zł
- poduszki - 51,00 zł
- konsolka - 61,70 zł (cena uwzględnia każdy wkręt i podkładkę, którą użyliśmy do jej budowy. Zapłacilibyśmy pewnie 2-3 razy więcej kupując płytę z gotowymi obrzeżami, oszczędność pochodzi z wyboru płyty kupowanej w m2 i samoprzylepnego obrzeża meblowego)
- plakaty - 12,50 zł
W sumie: 155,10 zł
Sprzedając stare biurko i łóżko zarobiliśmy 220 zł więc właściwie jesteśmy 60 zł do przodu, ale ten balans nie byłby oczywiście taki korzystny gdybyśmy musieli kupić nowe meble.
Och, więcej pisania niż roboty! Mam nadzieję, że ujęłam wszystko. To teraz ulga dla oka w postaci zdjęć. Jeszcze więcej zdjęć!
6 komentarze: