Co zrobimy w ogrodzie w 2021?

Wszystko! 😆
Dobra, aż tak bardzo nie trzeba, w końcu pierwszy lockdown zeszłego roku spędziliśmy na ogrodowych pracach i updejtach. Z drugiej strony, ogród wymaga ciągłej pracy, n'est pas?
W każdym razie, nauczona doświadczeniami wnętrzarskimi, wybrałam sobie 3 projekty, które chciałabym skończyć. Żeby się nie rozdrabniać i nie spędzać czasu tylko na planowaniu, które nieco nadmiernie uwielbiam.

1. Paletownia na gotowo.
Paletownia to nasza jadalnią pod czereśnią, zrobioną rękami Domownika w 2015 (czyli nasze pierwsze lato, jeszcze przed remontem domu). Trzyma się świetnie, daje wytchnienie w upały, ale nadal np nie dorobiliśmy się tam wodoodpornych poduszek - to pierwsze co mi się nasuwa do poprawki. Takich pierdółek jest więcej, chciałabym to "pochytać" i móc się już tylko cieszyć. Bo zbieranie wszystkiego kiedy zapowiadają deszcz jest, no, mniejszą radością 😁

2. Skończyć Ognistą. 
Ognista natomiast, to rabata na środku ogródka, pod czereśnią. Oddziela Paletownię od trawnika i jest, surprise! najbardziej słoneczna obecnie rabatką u nas. Nazwę zawdzięcza roślinom, które tam już rosły i zostały połączone w jeden "klombik" - porzeczka, forsycje, tojeść kropkowana, liliowce. Specyficzny, przyznaję, ale takie uroki starego ogrodu i ogrodniczki (człowieka?), która lubi wykorzystywać to co już ma. Zwłaszcza jeśli są to rośliny mieszkające tu dłużej niż my.
Podoba mi się to co tam osiągnęłam, ale pewne poprawki są konieczne. A potem tylko laba, leżenie i podziwianie. Ha ha.

3. Pod południowym płotem...
Zagadkowo, wiem, również dla mnie. Trzeba ogarnąć wizualnie kąt gospodarczy (kompostownik, tysiączka na deszczówkę, ławka do przesadzania) i logicznie zacząć nasadzenia w miejsce rachitycznych thujek, które - z nieukrywaną radością - usunęłam w zeszłym roku. Tu mam zdecydowanie mało planu, dużo pomysłów, zobaczymy na czym stanie.

A oprócz tego zwyczajowe dbanie, żeby nie zabić tego co już mamy, nawożenie, podlewanie, pielenie, testowanie nowych roślin, zrywanie czereśni... Już się nie mogę doczekać wiosny! Wy też? 

Podsumowanie roku i domowe cele 2021

 Styczeń jest cały o planach i postanowieniach, więc zamiast dłubać się w chronologicznych rozważaniach, przejdźmy prosto do tego po co się tu dziś spotkaliśmy - co zamierzam zrealizować w domu w 2021?

1. Własny pokój.

Śmiałe marzenie, ale kto z doświadczeniami 2020 - pracy w domu, zdalnego nauczania, wszystkich razem na chacie, nie chciałby kąta tylko dla siebie? 

Pamiętam czasy [powiedziała przeczesując siwe włosy...] kiedy w sypialni miałam duże biurko, i wszystkie potrzebne papiery i przydasie pod ręką. Oraz czas, żeby się tym zajmować 😁

 

Biszkopt coraz częściej chadza własnymi drogami (jak na dwulatka przystało), zamierzam więc wyskrobać dla siebie nieco czasu i przestrzeni - w garderobie! 

Mały metraż, duże potrzeby, wyzwanie, które mnie kręci. 


2. Kon Mari Purge

Jeśli widujemy się na Instagramie  to pewnie wiecie, że w zeszłym roku rozpoczęłam Wielkie Odgracanie i teraz czas doprowadzić je do wymarzonego końca. Jeszcze trochę przed nami 😉


3. Fantazja w pokoju Biszkopta. 

Czy nastąpił długo wyczekiwany rozdział łóżek i rodzice oraz dziecko śpią w osobnych pokojach? A jakże! Przynajmniej przez część nocy 😁 Ale nadal Biszkoptowy nie jest pokojem marzeń i chciałabym się na nim wyżyć, zanim "ktoś" wpadnie na pomysł tapety z Zygzakiem, czy jacy tam są teraz bohaterowie małych serc. 


 

Chciałabym pozbyć się przy tym mojego największego ograniczenia, czyli "unikaj bo to modne". Jeśli uznam, że chce łuczki, to namaluje te cholerne łuczki, nawet jeśli miały by już być w każdym domu na Pintereście! Zrobione jest lepsze od super oryginalnego, howgh! 

I będzie to ten wspominany ostatnio Etap 0 , bo wyszły pewne sprawy... Dobra, o tym będzie już w następnym odcinku. 


To jeszcze podsumowanie 2020 i kończymy (jeszcze tu jesteście? 😊) 

Z pewnym zdziwieniem stwierdziłam w grudniu, że wykonaliśmy 2/3 założeń za zeszły rok. I know! 

Co było na liście? 

1. Taras

Eh, nic z tego i co ciekawe nie przeskoczył jako priorytet na nowy rok. Ale jeśli nam się uda, to jestem za! 

2. Siatka

To był projekt ogrodowy (te w tym roku wylądowały na osobnej liście - pojawi się tu!) i poza niewielką ilością pracy wymagał nerwowego dogadywania z jeszcze bardziej nerwowym sąsiadem. Ale wreszcie zrobione! ❤️


 

3. Sypialnia / Pokój Biszkopta


 

Jak już wiecie - zrobione! ❤️ Jedno w 90%, drugie w 60. W sumie nigdzie ich jeszcze nie pokazywałam, czyli... wiecie - będzie taka notka 😆 O matko, ta presja, żeby znowu być blogierem! 

Dobrego 2021 Domownicy! Niech się Wam spełnia cokolwiek sobie wymarzyliście. 


I co dalej z dziecięcym ?

 W styczniu, kumacie ? W STYCZNIU napisałam do Was pierwszy raz, że na tapetę przeróbkową wjeżdża pokój dziecięcy.

Jak tez sprawa ma się w miłościwie nam panującym wrześniu, prawie październiku. Hmmmmm. Hmmmmmmm. Hmmmmmmmmmmm. 


Już Wam opowiem.
Zapewne obiły się Wam o uszy takie określenia jak COVID-19, kwarantanna, PANDEMIA ?
Te przyjemności nie ominęły i nas. Na szczęście nie bezpośrednio, bo nie chorowaliśmy, ale dostaliśmy rykoszetem. Dwoma.

 
Pierwszy był strach co będzie. Pewnie dotknął wielu z Was. Wtedy wydawało mi się, że nieźle sobie radzę, działaliśmy w ogrodzie i coś szło do przodu, ale dziś oceniam ten stan jako "Czy warto cokolwiek robić skoro i tak umrzemy?" Serio. Niemoc. Aż tak źle.
 
Drugi był bardziej prozaiczny, mianowicie trafiło nam w finanse. Mamy mniej więcej 1/3 tego co przed pandemią i to kurka, nie jest proste. Nie brakuje nam na codzienne przyjemności, a i wakacje się zmieściły w budżecie, ale zrobienie ma raz dwóch pokoi ze wszystkimi niezbędnymi zmianami? To se ne da.


Także remont będzie w etapach. Co ma oczywiście swoje zalety (no chyba mnie na tyle znacie ? :D )

Pierwsza będzie nasza sypialnia i pokój dziecięcy w fazie zerowej. Długo się z tym układałam, bo lubię mieć plan i według niego działać, a tu nie wiadomo co mi wyjdzie. I czy właśnie to nie jest piękne ? Mogę u Biszkopta zrobić wszystko, przećwiczyć każdy pomysł, wrzucać co mi w duszy zagra i nie bać się, że z tym zostaniemy na zawsze*. Spróbuję poszaleć!

A potem prawilnie, zaprojektuję sobie jego pokój i wykonam ten projekt w zwyczajowych 80% zanim wymyślę coś nowego. Albo już Biszkopt wymyśli ;)

 Lżej mi. Tak możemy już zacząć.

 

*zawsze - okres między remontem a remontem, jak widać może trwać w nieskończoność.

Skąd wziąć pokój dziecięcy?



Jeśli cieszycie się, że wróciłam po dwóch latach na bloga, to znaczy, że nie widujemy się na bieżąco na Insta i wiele Was ominęło.
Tym zdjęciem zaczęłam tam temat pokoju dziecinnego, warto się zaznajomić. A ten stary wpis blogowy przypomni Wam jak wygląda plan naszego domu.

Szukamy w nim teraz miejsca na dziecko, które mieszka z nami od półtora roku (sami zrobiliśmy!).  No, Dzieć się jeszcze jakoś mieści, jego rzeczy natomiast zaczynają zapełniać różne kąty i chciałabym je jakoś zgromadzić w jednym.

Jakie zatem mamy możliwości?

OPCJA 0

Reorganizujemy naszą wspólną sypialnię, ruszamy meblami, uwalniamy ścianę, albo dwie i na jakiś czas styknie.

ZALETY:
- rach, ciach i zrobione
(oraz inne, poniżej)

WADY:
- nie jest to rozwiązanie na dłużej

W najbliższym czasie musimy podjąć decyzję, czy warto się tak bawić, czy inwestujemy w trwalsze rozwiązania. Które wyglądają tak:


OPCJA 1


Pokój Biszkopta w Różowym (16m2). Mama i Tata tracą swój pokój zabaw, przechowywania kraftów i kabli oraz przyjmowania gości bez potrzeby każdorazowego szybkiego sprzątania

ZALETY:
- odsunięty od części dziennej, zatem ciszej wieczorami itd
- zwykłe okno, bez możliwości wyjścia na zewnątrz
- kaloryfer (podobno lepiej go mieć w sypialni niż podłogówkę)
- starzy dalej mają super sypialnię i widok o poranku

WADY:
- od północy, czyli najciemniejszy
- od ulicy (mało ruchliwej i zamkniętej, ale nie ma do niej standardowych 4 metrów, raczej 1,5)
- drewniana podłoga - głośna i bez ogrzewania


OPCJA 2


Pokój Biszkopta w obecnej sypialni (Zielony, 25m2), ale urwiemy z niej kawałek na garderobę przyłączoną do naszej nowej w Różowym.

ZALETY:
- jasny
- blisko części dziennej, czyli szansa na utrzymanie dziecka w pokoju dziecka w czasie zabawy
- ciepła podłoga
- widok na ogród
- "najgorszy pokój" używany tylko w nocy (różowy)


WADY:
- blisko części dziennej również wieczorami, zatem nie poszalejemy
- ja się kiepsko budzę w ciemnej sypialni, a w różowym taka będzie (północ + potrzeba dobrego zasłonięcia na noc)


OPCJA 3


Realizujemy jednak pierwotny plan domu, czyli dzielimy obecny dzienny na osobną kuchnię i sypialnię dla nas, a Dzieć ląduje w różowym.

ZALETY:
- zyskujemy dodatkowy pokój
- mamy super salon z którego zalet korzystają wszyscy


WADY:
- dom staje się taaaaaki banalny w układzie
- nikt nie ma super sypialni
- do małej nie wejdzie obecne wielkie łóżko, a pewnie jeszcze przez jakiś czas będziemy podsypiać razem. Ale na to jest ze 100 rozwiązań.



To ja tyle, teraz Wy! Interesuje mnie WSZYSTKO co się Wam nasuwa. Jeśli Twoja babcia mówiła, żeby nie trzymać dzieci od północy bo porosna mchem - powiedz mi o tym!  Każdy argument jest ważny i wartościowy. Jak w Big Brotherze - zrobimy wszystko co nam każesz. Nie 😉






Nie ma mnie, mieszkam w ogrodzie.

Do domu zaglądam rzadko i na autopilocie.
W ogrodzie trochę pracuję, trochę się lenię i dużo planuję.
Z rzeczy wykonanych: plaża, posprzątany garaż, kąt gospodarczy, trochę cięcia i plewienia.
Jeśli jeszcze ogarniemy w tym roku donicę to zacznie się już poważne przesadzanie.
Odkąd wdepnęłam w "ogrodowisko" zadaję nam dużo pytań, o to jaki ten ogród ma być. Stanęło na Współczesna wiejska zagroda :)
Bo tak, lubię ogrody angielskie, wiejskie, Pieta Oudolfa, ale skoro nie mieszkam tutaj sama, musi być i trawnik, w miarę duży. Zakładam, że jak się komuś odechce kosić te ary, to wyrwę jeszcze jakieś "rabaty". Architektura ogrodowa podoba się nam skandynawska, minimalistyczna, wiecie palety i grafit, czerń, i z tego ma się wylewać feria kolorów. W mojej głowie to gra, zobaczymy.
To może cztery inspiracje:



PS. Co prawda w ogrodzie jest wi-fi, ale powyższe trzy rzeczy pochłaniają mi cały czas.

Dorosła Różowa Sypialnia - Finał - One Room Challenge Week 6

Więc, One Room Challenge, tydzień 6. I 9 dni. I nadal nie wszystko co chciałam jest skończone.

Naprawdę zaczęłam pisać w tym tonie, włącznie z listą rzeczy, które wymagają poprawek, albo należało je zrobić nieco inaczej.... Ale prawda jest taka, że uwielbiam ten pokój. Nasze niby-drzwi są cały czas otwarte. Na kanapie siadam tak, żeby móc tam zaglądać. I czasem, kiedy Mama już śpi, wsuwam się tam i wzdycham z zadowoleniem.
Mama ! Mama jest zachwycona. Jeszcze nie wszystkie koleżanki i ciotki u nas były, ale chyba już wszystkie widziały zdjęcia na jej telefonie (!!!), a na pewno wszystkie słyszały o tym jak jest ładnie.

Jeżeli chcecie sobie przypomnieć wszystkie etapy tej podróży "Od Bleh do Wow!" to zapraszam tutaj:
Tydzień pierwszy - PRZED
Tydzień drugi i trzeci - plany
Tydzień czwarty - postępy
Tydzień piąty - na finiszu, ale przed podłogą (nadal)

Czyli co ? Najpierw zdjęcia, a potem jeszcze pogadamy, o tym co zrobiliśmy ? :)
[z góry uprzedzam, że sesja pokoju odbyła się z koteckami, które specjalnie nie pozowały, ale pójść sobie też nie chciały. Cóż #życiezkotem.]



Dzisiejszy makover sponsorują: szlifierka i farba w sprayu. Bez nich wiele byśmy nie osiągnęli.

Zastanawiam się co daje tu największy efekt. Na pewno tkaniny - już same zasłony ociepliły tą wcześniejszą różową celę, a doszedł jeszcze tapicerowany zagłówek i płyciny w szafie. Cały czas się śmieję, że gdybyśmy powiesili te zasłony pół roku temu, to o żadnym wyzwaniu nie było by mowy, ale i o mobilizacji do skończenia też pewnie nie.

Komoda! Nie mogę uwierzyć, że to jest ten sam okropny mebelek, który straszył nas brzozową okleiną. Wystarczyła szara farba kredowa, wypełnienie wgłębień na drzwiczkach (nie przyznam się czym, za nic!), technoratan (naturalny jest obrzydliwie drogi, niestety) , listewki, które go obramowują i złoty spray do starych uchwytów. Ta dammm! Piękna jest. Bardzo, bardzo.



Lubię kącik czytelniczy. Woju aka Pan Domu zbudował piękny regał z desek uratowanych ze starej stodoły. Miałam nadzieję, że zmieści się tam więcej ładnych pierdółek, ale książki mają pierwszeństwo, więc mamy jedynie na książkową tęczę. I kaktusika.
Gdyby ktoś chciał zwrócić uwagę na bliskość fotela do telewizora, to uprzedzam, że tivik jest sprzętem wieczornym, oglądanym jedynie z łóżka. Dbamy o oczy!
Stolik powstał najprostszą możliwą metodą, czyli po prośbie - do pana, który pod maminym szpitalem usuwał drzewka. Bazą jest kwietnik, który wędrował po domu (trza będzie zapolować na kolejny za 20 zeta na olxie). Jak powiedziała jedna mądra baba "Wiadomo, hairpiny sprawdziły by się tu cudownie, ale pięć dyszek za jedną nogę to wciąż dla mnie zbyt wiele."


Reorganizacja strefy przy wejściu wpłynęła pozytywnie nie tylko na estetykę, ale i funkcjonalność. Nasz Jednoręki Bandyta nie składuje już ciuchów na fotelu, tylko - jeśli potrzeba, na skrzyni. Ogranicza wpadki stylistyczne spojrzeniem w lusterko. Bywa, że się przyozdobi, skoro wszystko jest pod ręką :) Mam też nadzieję, że ubrania nie będą blakły odkąd okleiłam drzwi szafy. No i popatrzcie na tą lampę. Koooooocham ją!

To teraz jeszcze "Czego nie zrobiliśmy" (wyprodukowałam bardzo długi post, więc może już nie czytacie? Też dobrze.)
- Przy drzwiach powstanie galeria ścienna, ale w tym celu musimy dojść z poprzeprowadzkową organizacją do podpunktu "Papiery i zdjęcia". Wypełnienie jej czymkolwiek nie miało sensu, prawda?
- Ściana nad łóżkiem wieje nieco pustką i mam pomysł na COŚ, co na to zaradzi.
- Nie wyrobiłam czasowo z oknem - nadal z zewnątrz widać więcej niż byśmy chcieli, i nadal nie jest tak ładne, jak chciałabym ja. Możecie spodziewać się uzupełnienia. Za jakiś czas. Kiedy reszta domu osiągnie podobny poziom skończenia jak ten pokój. To na pewno nastąpi [ściska kciuki] Kiedyś.

A na koniec małe porównanie PRZED I PO. Jeśli komuś z Was podoba się tak, jak nam, to chętnie o tym usłyszę. Zasłużyłam :D

Dorosła Różowa Sypialnia - Atak Paniki - One Room Challenge Week 5

*for english please come back tomorrow ;) Now I need to work on my ORC!

Ćwiczę się w optymizmie.
To proste:
"Cokolwiek osiągniemy, będzie lepsze niż stan, w którym zaczynaliśmy. Nie muszę wygrać internetów, robimy to dla Mamy."

Działa co trzeci raz, mniej więcej, bo jestem ambitną żmiją, i mimo wchłaniania PSC każdym porem swojego ciałą i obklejenia ofisiku "Done is better than perfect" lubię jak jest po mojemu. Cudownie. Od początku do końca. A tu tak jakby ZONK.

Dopiero co ruszyliśmy podłogi, więc optymista we mnie mówi "Uda się, uda", a realista rechocze "...tak jak ostatnim razem". A jak się udało ostatnim razem, to Państwo wiedzą, bo właśnie je poprawiamy.
Nie mam abażurów. Ani uszytych poduszek. Ani wybranych obrazków. Ani wysprejowanego do końca tego, co ma jeszcze zmienić kolor. Ani wystylizowanych półek (jakich półek, ekhm!). Ani czasu na 3 godzinną sesję zdjęciową przed wielką odsłoną. Ani...

Nic to. Wniesiemy z powrotem meble, przykręcę drzwiczki do komody, na pół twarzy maznę sobie uśmiech i uznam, że postęp przecież jest. Po czym urżnę się na smutno w kąciku obok szafy. 

O czym z bólem głowy doniosę w najbliższy czwartek podczas Le Grande Finale. Widzimy się ?\


Matko, to przerażająca wizja jest. Do roboty, do roboty!!!




























Obsługiwane przez usługę Blogger.