Home staging w Katowicach

23:17 Karola z Dom od 1937 3 Comments

Temat home stagingu wypłynął podczas rozmów z Agnieszką z Happy Place (ot, np. TU)

Agnieszka zawodowo zajmuje się m.in. przygotowywaniem nieruchomości na sprzedaż i twierdzi, że to co robimy teraz w mieszkaniu na Katowickim os. Paderewskiego to je to. OK, zajęło mi chwilę i mogę się zgodzić :) Chociaż biorąc pod uwagę, że na razie tu mieszkamy, cały czas wydaje mi się, że to po prostu "nesting" czyli wicie gniazda. Niskobudżetowe, owszem, ale jak wiecie, zajmujemy ten lokal czasowo i wkładanie w niego większych pieniędzy nie ma żadnego sensu. Co nie znaczy, że nie warto inwestować w ogóle.

Powiem Wam dlaczego obecnie mam z tym określeniem problem - bo mam porównanie z tym czym prawdziwy home staging jest.
Kiedy chcieliśmy kupić nasz domek (to nie jest pieszczotliwe określenie, on jest po prostu bardzo mały) musieliśmy sprzedać mieszkanie. Też tutaj, na Paderewie, blok dalej od tego, z którego teraz piszę. Wiedzieliśmy jakie są ceny podobnych mieszkań, wiedzieliśmy ile chcemy za nie dostać, znaliśmy zalety, które trzeba pokreślić i wady do zminimalizowania.
Zwłaszcza, że przez lata było ono wynajmowane, a to jednak oznacza brak troski o wnętrza, zbliżonej do troski właścicieli.
Na jednych z ostatnich zdjęć (zrobionych za zgodą najemców) mieszkanie prezentuje się tak:





Nie bardzo, prawda ? Zwłaszcza, że chcieliśmy raczej podnieść cenę, a nie ją opuścić.

Zakładałam, że wystarczy zrobić dobre fotografie, ale mój charakter każe mi jednak "robić ładnie", więc nie obyło się bez przesuwania mebli i umieszczenia kilku dodatków. Oto efekty:


Teraz myślę, że nieco przegięłam, przynajmniej z tym śniadaniem :)



 [Numer telefonu proszę zignorować :) tylko takie zdjęcia mi się ostały, z prepaidem kupionym do sprzedawania mieszkania.]

A mówiąc o efektach.
Czas sprzedaży był przeciętny, nie udało się go nam przyspieszyć, natomiast osiągnęliśmy cel finansowy - ponad 5 tys więcej niż przeciętne mieszkanie tej wielkości, mimo, że nasze nie było remontowane od 2002r. (o generalnym remoncie nie wspominając), za to w stanie, który zdecydowanie się owego remontu domagał. W moich oczach SUKCES !
I satysfakcja, że umiem to zrobić.

Niedługo sprawdzę się znowu, fotografując (raczej bez dodatkowych upiększeń) szykowane do wynajmu mieszkanie przyjaciółki. Same dobre zdjęcia też mogą sprawić cuda, zobaczycie!

3 komentarze:

  1. No proszę, proszę :-) Brawa dla Ciebie! Home staging jak się patrzy, i to z jakim efektem! Wiesz, czasem jedynym celem home stagingu jest po prostu sprzedaż mieszkania (bez szczególnych wymagań odnośnie ceny). Zgadzam się, że już same zdjęcia dużo dają - widać to od razu i u Ciebie. Ale właśnie to drobne poprzestawianie gratów, porządki, świeże kwiaty na stole - to sprawia, że i miło się mieszkanie ogląda na żywo :-) Z zaciekawieniem będę śledzić Twoje dalsze poczynania :-) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Babolu, że na pochwałę od Ciebie czekałam szczególnie, prawda ? :) Dzięki !
      W Twoje kalosze nie będę wchodzić, ale z fotografią wnętrz na sprzedaż/wynajem się jeszcze pobawię. Uwielbiam i efekty, i naukę :)

      Usuń
  2. Bardzo konkretnie napisane. Super artykuł.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.